Internetowy lincz – nowe media, stare praktyki

Zapatrzeni w nowe gadżety zapominamy, że nie wszystkie konsekwencje postępu technologicznego są pozytywne. Bywa, że powoduje on powrót zjawisk, o istnieniu których zdążyliśmy zapomnieć. Tak niestety jest z linczami – o samosądach w realu już prawie nie słyszymy, tymczasem ich internetowe odpowiedniki zdarzają się  coraz częściej. Pewnie nawet brałeś/aś udział w choć jednym z nich.

Continue reading →

Nieznacznie rozszerzona rzeczywistość

Od paru tygodni z ciekawości skanuję wszystkie napotkane QR kody, znaczniki rzeczywistości rozszerzonej itp. Zachęciła mnie do tego m.in. prezentacja Marcina Zaremby, w której pokazał jak nieporadnie większość dużych firm radzi sobie z mobile. Gdy więc parę dni temu w zimowym F5 Trend Book trafiłem na okładkę z AR od razu ściągnąłem odpowiednią appkę.

Continue reading →

Kultura trollerki

Dawno, dawno temu (czyli przed kilkoma laty) trollowanie było odbierane jednoznacznie negatywnie (ok, może za wyjątkiem 4chana). Troll co prawda mógł czuć satysfakcję z efektów swoich działań, ale otoczenie zwykle go potępiało („nie karmić trolla!”). Wielu mniej doświadczonych dyskutantów nabierało się jednak na sztuczki trolli, także dlatego, że znaczenie terminu „troll” i typowe dla niego zachowania znane były wąskiej grupie stałych bywalców for. Z czasem także nie-nerdzi zaczęli kojarzyć o co chodzi z tymi trollami i zjawisko zaczęło przenikać do mainstreamu.

W międzyczasie rozwinęły się nowe sposoby na ładowanie swojego ego i zarabianie w Sieci. SLK (Shery, Lajki i Komentarze) na Facebook, łapki na YouTube, odsłony wpisów i filmów, shery twittów itd. – wszystkie one pokazują trollom wymierne efekty ich działań. Paweł Tkaczyk mógłby tu pewnie dodać krótki wykład nt. mechanizmu grywalizacji, który motywuje do generowania treści mających jeszcze więcej SLK niż nasz poprzedni wpis albo wpis innego trolla. Już przeciętny internauta wie, że 100 tys. odsłon na YT to niezły wynik, podobnie jak kilkadziesiąt komentarzy na prywatnym profilu na FB.

To wszystko ostatecznie da się przełożyć na pieniądze – odsłony reklam na profilu na YT lub portalu newsowym, popularność blogu (przekładająca się na zlecenia lub deale z reklamodawcami), czy strony na Facebooku (dużo fanów -> „oh, to musi być świetna agencja, zatrudnijmy ich!”) itd. Podsumowując – trollerka stała się skutecznym sposobem na zarabianie w Sieci. Jasne, poza nią także można było dorobić się na trollingu, co pokazuje przykład Janusza Korwin-Mikkego, ciągle zapraszanego do przeróżnych programów i pisującego felietony dla ogólnopolskich pism. Problem w tym, że jeśli nie lubię felietonów JKM, to nie kupuję płacącej mu gazety i tym samym nie nabijam kabzy JKM. Jeśli jednak chcę wyrazić swój dislajk dla felietonu w „Przekroju” poprzez negatywny komentarz na FB, to chcąc nie chcąc, podbijam jego edgerank i udostępniam informację o nim moim znajomym. Ostatecznie „Przekrój” i tak na mnie zarabia.

Continue reading →