(polecam jako OST numer DJ Shadow)
Wsiadasz do zatłoczonego tramwaju wiozącego kolejny transport zasobów ludzkich do zagłębia biznesowego. Mały sukces, masz się czego złapać by utrzymywać równowagę. Tak jak każdy wokół chcesz, aby podróż trwała jak najkrócej, najlepiej żeby nie trwała w ogóle, żebyś już był na miejscu. Tymczasem przed tobą 20 minut w ścisku, z uczuciem narastającego napięcia, bo wiesz ile musisz dzisiaj zrobić i wiesz, że nie zrobisz nawet połowy, bo przyjdą do ciebie ludzie z nowymi zadaniami, ale-takimi-naprawdę-pilnymi, na ASAPie i dzięki i super, to przypomnę się za godzinę.
20 minut. Masz dwa wyjścia: skupić wzrok na tym małym fragmencie okna widocznym między twarzami innych ludzi albo wyciągnąć telefon i zacząć przeglądać fejsa albo czytać newsy o wojnie na drugim końcu świata. Telefon wydaje się bezpieczniejszy. Poza tym dowiesz się czegoś o świecie, będziesz dobrze poinformowany, na czasie.
Sięgasz do kieszeni. Symbol odblokowania, ikona fejsa, suniesz w dół feedu, nudy, reklamy, żebrolajki z fanpage’y. Zapomniałeś o współpasażerach, ale napięcie nie zniknęło. Bo jak Putin tak może, gdy cały świat patrzy?! Kogo bawią te debilizmy z Kwejka? A ch… cię obchodzi setny wpis o wczorajszym meczu! Super, dziewczyna, którą ostatni raz widziałeś w realu 10 lat temu wrzuca fotki z ciepłych krajów, a ty suniesz w zatłoczonym tramwaju, bardzo miło z jej strony.
Na pasku powiadomień pojawia się uśmiechnięty dinozaur. Smyrasz ekran palcem w dół i tap w powiadomienie. Wsiadasz do wehikułu czasu.
Rok temu.
Zdjęcie kumpla (Instagram) z karabinem na strzelnicy w trakcie twojego wyjazdu kawalerskiego. Przypominasz sobie olbrzymiego instruktora Igora, to jak nieporadnie wciskałeś naboje do magazynków i potężny odrzut rewolweru .357 i to, jak obśmialiście z kumplami wszystkie gry-strzelanki, a na koniec zgodziliście się, że granie w nie nigdy już nie będzie takie samo.
Dwa lata temu.
Screenshot (Facebook) z Mass Effect 3 wrzucony tuż po skończeniu gry sprawia, że przed oczami w ułamku sekundy przelatują sceny ze wszystkie trzech części, z różnych planet, w różnej rozdzielczości. Gigantyczne czarne Reapery atakujące ziemię, bitwa na orbicie, no i finałowa animacja ze starszym mężczyzną i dzieckiem. I ta muzyka, gdy niedobitki twojej drużyny wysiadają z rozbitej Normandii. Postanawiasz – gdy znajdziesz trochę wolnego czasu, przejdziesz trylogię jeszcze raz. Ile to będzie? Pewnie coś koło 100 godzin grania.
Seria check-inów (Foursquare) w trzech różnych lokalach przypomina ci o imprezowych półmaratonach, które zwykliście odbywać jeszcze nie tak dawno z kumplem. Wtedy chyba byłeś pierwszy raz w obecnie-ulubionej-restauracji. Potem shot bar i rozmowy z przypadkowymi ludźmi. Skąd miałeś wtedy czas i energię na imprezy w środku tygodnia?
Trzy lata temu.
Zdjęcie i check-in na Okęciu (Foursquare) po powrocie z zagranicznej konferencji, której tak się bałeś, no-bo-jak-ty-sobie-poradzisz. Poradziłeś sobie, bo w 99% przypadków człowiek jak musi, to sobie radzi. Teraz pamiętasz, że gdy robiłeś ten check-in, to postanowiłeś, że będziesz przypominał sobie tę wyprawę za każdym razem, gdy obleci cię strach przed czymś nowym.
Uśmiechasz się. Pierwsze screenshoty (Facebook) serwisu Diaspora, open-source’owej konkurencji dla Facebooka. Trzy lata minęły, a serwisu dalej nie ma. Widocznie wszyscy jesteśmy skazani na wieczne kompulsywne przewijanie fejsowego feedu, no future.
Dojeżdżasz na przystanek, na którym prawie wszyscy wysiadają, ale wolisz jechać dalej, do końca linii. Właśnie wytargowałeś od świata kolejnej 4 minuty dla siebie, self-five.
Żałujesz, że aplikacja wyciąga wydarzenia tylko z ostatnich 4 lat. Chciałbyś więcej. Nawet i 15 lat wstecz. Ile wydarzeń z tego okresu jesteś w stanie samodzielnie przywołać? Niewiele. Ale, ale… wtedy nie było fejsa, apka nie pomoże. Poza tym, gdy kilka lat temu przeglądałeś swój pamiętnik z liceum bardzo rozczarowałeś się sobą z przeszłości. Heh, człowiek nie pamięta, że kiedyś był głupszy.
Jak się teraz nad tym zastanawiasz, to zauważasz, że starsze wpisy wyciągane przez aplikację mówią więcej o tobie i tym, co robiłeś w danym dniu. Od roku już prawie wyłącznie linki do artykułów i sprawy zawodowe. Wracanie do nich za kolejne dwa lata nie wywoła żadnych wspomnień. Jak więc zarchiwizować to co ważne? Wrzucać na fejsa więcej prywatnych rzeczy? No nie… To może powrót do Path? Meh, nadal nikt z tego nie korzysta.
Tramwaj zatrzymuje się na pętli, wysiadasz. Przypominasz sobie odcinek Black Mirror s01e03 z chipami zapisującymi wszystko, czego doświadczała dana osoba i pozwalającymi na odtwarzanie tego w dowolnym momencie. Największe wrażenie zrobił na tobie fragment, w którym bohater przez całą noc analizuje kilkusekundowe ujęcie żony rozmawiającej na przyjęciu z obcym mężczyzną. Czy to jej kochanek? A potem scena kłótni, gdy bohater zmusza żonę do odtwarzania na TV wspomnień sprzed wielu lat. Nie jesteś pewien, czy chciałbyś mieć taki chip.
– Dzień dobry – witasz dziewczynę na recepcji i przykładasz kartę do czytnika bramki.
Linki do aplikacji TimeHop: